We wtorkowym wydaniu Dziennika Nowogardzkiego (07.03.2014 r.) w materiale, który redakcja zatytułowała „Na głupoty to stać tych co mają, ale nie nas...”, udowadnia, jak to źle zarządzana jest gmina Nowogard, bo wg rankingu Ministerstwa Finansów, dochód z podatków w przeliczeniu na głowę mieszkańca (per capita), kwalifikuje Nowogard na bardzo odległym miejscu.

I jak tu zrozumieć logikę Dziennika Nowogardzkiego? Tego się chyba nie da zrozumieć. Jest to logika tak pokrętna, że sam ojciec filozofii i logiki – Arystoteles - nie rozgryzłby za żadne skarby tego toku rozumowego. Nie tak dawno DN pisał, że podatki w Nowogardzie są za duże, a teraz pisze, że w przeliczeniu na mieszkańca są one za za niskie. O co tu tak naprawdę chodzi?

To wygląda na kolejne mydlenie mieszkańcom oczu, bo co można zaproponować, aby podatek w przeliczeniu na mieszkańca był wyższy? Podnieść podatki? Które? Ten od nieruchomości? A może rolny? Jest jeszcze leśny, od środków transportu, od spadku i darowizn oraz od czynności cywilnoprawnych. Więc który z tych podatków podnieść, aby to przeliczenie podatku na nasze głowy było znacznie wyższe? A może przekształćmy budynki leżące w paśmie przyjeziornym w hotele i pensjonaty, wówczas podniesiemy podatek z 54 gr za m2 na 19 zł za m2. No bo wg tego rankingu mamy za niski podatek.

Druga dziwna pretensja, która pojawia się między wyrazami to ta, że to obecny burmistrz, który rozpoczyna dopiero 4 rok swoich rządów w naszej gminie jest winny temu, że w Nowogardzie od 1991 roku nie ma wybudowanych zakładów pracy, co nazwano w artykule błędną polityką gospodarczą. Ma się wrażenie, że ktoś tu się chyba z choinki urwał i nie ma zielonego pojęcia w jakim świecie żyje. Kilku osobom się wydaje, że wystarczy kiwnąć palcem i inwestor stoi u bram miasta. Dlaczego więc tego nie zrobił żaden z wcześniejszych burmistrzów? Dziś to trochę wygląda tak, jakby właściciel dromadera miał do niego ciągłą pretensję, że ma tylko jeden garb, a nie dwa.

Wróćmy jednak do omawianego rankingu – ale całego, który powstał w oparciu o dane Ministerstwa Finansów za 2013 rok i który dotyczył przychodów podatkowych w gminach w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Przeglądając ten ranking dochodzimy do zaskakującego stwierdzenia, że wbrew pozorom wśród najbogatszych gmin nie ma ani Konstancina ani Podkowy Leśnej. Skąd więc te różnice w podatkach przeliczanych na głowę mieszkańca? Prawda jest taka, że najbogatsze gminy ściągają pieniądze bowiem z czego innego.
Przyjrzyjmy się tym 10 najbogatszym gminom w Polsce i odszukajmy źródło ich tzw. „sukcesu”.
Jerzmanowa - 4245,67 zł - To mała gmina położona w województwie dolnośląskim w powiecie głogowskim. Skąd u niej takie pieniądze? Z ziemi, a dokładniej z tego co się pod nią kryje. Na terenie Jerzmanowej znajdują się szyby należące do KGHM. Pieniądze z kopalni są gigantyczne. To aż kilkanaście milionów złotych rocznie. Dla 3,5 tys. gminy to więc prawdziwa manna z nieba.

Kobierzyce - 4563,96 zł - Zdradzimy od razu, że to jedna z nielicznych gmin wśród najbogatszych, która nie zarabia na podatkach od kopalń. Skąd więc pod Wrocławiem taki sukces? Śmiało można powiedzieć, że dzięki drogom. Na jej terenie krzyżują się bowiem krajowa 8 oraz autostrada A4. Jest to więc wspaniała lokalizacja dla logistyki, zakładów produkcyjnych i handlu. W Kobierzycach i okolicy są więc sklepy Makro, Tesco, Obi, Ikea czy Electro World. Znajdują się tu także parki technologiczne ProLogis i Panattoni. A także fabryki telewizorów LG czy Toshiba

Suchy Las - 4757,99 zł - Nie na węglu, nie na miedzi, nawet nie na dużych zagranicznych koncernach, które tu zainwestowały. Suchy Las pieniądze zawdzięcza wojsku. Na terenie gminy jest bowiem ogromny poligon wojskowy. Zajmuje on aż 2/3 powierzchni Suchego Lasu. To właśnie dzięki wojskowym pieniądzom gmina może generować tak duże przychody podatkowe per capita.

Puchaczów - 4842,94 zł - Kolejna i nie ostatnia gmina żyjąca dzięki kopalni. Na terenie gminy Puchaczów mieści się bowiem Kopalnia Węgla Kamiennego Bogdanka.

Rząśnia – 5012,40 zł - Wiejska gmina, o której mało kto słyszał i takie pieniądze? Jak się ma na swoim terenie kopalnie, to nikogo nie powinno to dziwić. Zlokalizowana na południe od Łodzi Rząśnia gigantyczny dochód per capita na mieszkańca zawdzięcza Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów. Zakład jest tak gigantyczny, że pochłonął już nawet jedną ze wsi kiedyś należących do Rząśni. Jej mieszkańcy chyba jednak nie narzekają. Odszkodowanie dostali. A gmina z podatków od Bełchatowa w 2013 roku zainkasowała 35 mln zł.

Mielnik - 5538,45 zł - Najbogatsza gmina w samym centrum najbiedniejszego regionu Polski? Ano tak. Podlaski Mielnik pieniądze ma dzięki ropie naftowej. Ale nikt jej tu nie wydobywa. Po prostu na jej terenie mieści się przepompownia rurociągu Przyjaźń. Choć więc w gminie większość osób to rolnicy, to samorząd ma gigantyczne wpływ z ropy. Podatki z rurociągu to ok. 10 mln zł rocznie.

Polkowice – 7.754,07 zł - Nie ma to jak kopalnia na terenie gminy. W Polkowicach są oczywiście zakłady należące do KGHM. Wydobycie miedzi, srebra czy soli kamiennej daje gigantyczne zyski.

Nowe Warpno – 12.672,57 zł - Bez przemysłu, bez dużych firm, mała wiejsko-miejska gmina i tak wysoko? To wszystko dzięki morzu, a dokładniej podatkowi od nieruchomości znajdujących się na jego dnie. Kilka lat temu nadmorskie gminy zorientowały się, że mogą pobierać pieniądze z podatku od gruntów podmorskich. Kasę wypłacać powinien Urząd Morski, ale przez lata tego nie robił. Po kilku sprawach sądowych Nowemu Warpnu udało się odzyskać aż 140 mln zł. I szybko wskoczyć na podium najbogatszych w Polsce.

Krynica Morska – 21.301,10 zł - Najmniej ludna gmina w Polsce i jednocześnie jedna z najbogatszych. Choć nie ma tu wielkiego przemysłu, to jednak pieniądze są. Skąd? Podobnie jak w przypadku Nowego Warpna z morza. Urząd Morski zwraca bowiem tej maleńkiej gminie w transzach aż 75 mln zł podatku od nieruchomości za dno morskie. Pieniądze dla Krynicy Morskiej są gigantyczne.

Kleszczów – 33.560,89 zł - Ta gmina bije wszystkich o głowę. Dzięki zlokalizowanej na jej terenie kopalni węgla oraz elektrowni dochody podatkowe na jednego mieszkańca są kilkanaście razy wyższe niż w Warszawie. Największa na świecie elektrownia węglowa, którą nieco mylnie nazwano Bełchatów daje do gminnego budżetu aż 160 mln zł rocznie. A Kleszczów liczy niecałe 5 tys. mieszkańców.

Co więc mamy zrobić? Przywieść węgiel ze Śląska, zakopać go na naszych polach i niech budują u nas kopalnię? A może wykopmy rów od jeziora do morza i wtedy Urząd Morski zapłaci nam za zalane tereny przez morze – zawsze będzie można to udowodnić, bo wzrośnie zasolenie wody w naszym jeziorze. A może poprośmy „ruskich”, by przez naszą gminę puścili rurociąg do Europy.

Prawda jest jednak taka, że Nowogard jest ulokowany na mapie województwa zachodniopomorskiego tak, a nie inaczej i nie da się zmienić jego lokalizacji. Na pewno nie będziemy konkurencyjni jako gmina w stosunku do gmin przylegających bezpośrednio do granic miasta Szczecina, tak jak gmina Goleniów, gmina Stargard czy Pyrzyce, czy inne gminy wokół Szczecina, bo to jest inna infrastruktura. I jest to bezsensowne porównywanie. Nie mniej jednak trwają starania, aby Nowogard na mapie województwa zachodniopomorskiego i Polski jakoś zaistniał. Jednym z tych działań, które udało się załatwić w czasie tej kadencji, było pozyskanie terenów i utworzenie strefy ekonomicznej, która będzie funkcjonowała na terenie naszej gminy. Uruchomiono także zakład segregacji odpadów w gminie Nowogard w Słajsinie, gdzie pracę znalazło 150 osób.

Mimo wszystko ranking Ministerstwa Finansów pokazał jedno, że w naszej gminie podatki nie są wysokie, jak sugerował to wcześniej Dziennik Nowogardzki.

Opr. Piotr Suchy